Spacerek zaczął się przyjemnie - kolorowe liście zainteresowały i dziecko, i mamę. Głośno szczekający pies niestety spalił tą piękną miejscówkę - Marti czmychnęła na ręce i tyle było ze zdjęć :(
Nie no rewelacja...jak Ty to robisz, ze zafarb z liści nie idzie na buzię...ja ostatnio pierwszy raz w lesie liściastym robiłam i się załamałam! oświetlałaś czymś? Piękne są!!!
Nie no rewelacja...jak Ty to robisz, ze zafarb z liści nie idzie na buzię...ja ostatnio pierwszy raz w lesie liściastym robiłam i się załamałam! oświetlałaś czymś? Piękne są!!!
OdpowiedzUsuńTajemnica tkwi w tym, że od strony buzi nie było liści :) To są zdjęcia prawie bez obróbki - delikatne ocieplenie i wyostrzenie.
Usuń