Muszę zdecydowanie ściany poprzesuwać. Uwielbiam tą moją 85-tkę, ale w domu ciasno mi się zrobiło :) Tak czy siak pierwsze pierniczki Martyny upieczone. Kuchnia doczyszczona. Pamiątka bezcenna.
I zaczęła się zima... Dzisiaj śniegu spadło tyle, że można było się trochę w nim pobawić. Tylko, że zabawa dwulatka w śniegu polega głównie na robieniu babek i kopaniu dołów... Mało to fotogeniczne :(
Pełna gotowość do zabawy:
Foch dwulatka - bo to jednak nie to samo co piasek i morze...
Z pomoca pojawia się MR.SNOWMAN...
I szczęśliwe dziecko daje mamie "chwilę dla reportera" :)
I odkrywamy praktyczne zastosowanie śniegu...
Mama nie pozwala, ale przecież można się schować i... nadal robić to, co tygrysy lubią najbardziej...
Spacer był świetny - banan z buziaka nie schodził przez długi czas - i o to przecież chodzi...
Skupienie, koncentracja, powaga... Dzieci wszystko robią z tak wielkim zaangażowaniem... Pierwsze próby malowania farbami przy użyciu pędzelka i palców... kartki i bluzki... Sztuka wymaga poświęceń i... prania ;)